14 listopada 2010

królik w Kaliforni


Na plakacie mozecie zobaczyc glowne gwiazdy ostatnich wydarzen w Squamish. Otoz skorzystalem z niepowtarzalnej okazji obejrzenia amatorskiego wrestlingu z lokalnymi "zawodnikami" w roli glownej. Wrestling u nas nazywany jest, z niewiadomych powodow, "wolna amerykanka" i nie ma zupelnie nic wspolnego z zapasami, ani chyba z jakimkolwiek sportem. To znaczy wspolny jest ring i to ze glowne przestawienie nazywa sie walka, no ale w gruncie rzeczy nikt tam na prawde nie walczy. Walki sa rezyserowane, a cala rozrywka polega na tym, czy ktos dobrze udaje czy nie. Nie mniej jedak zabawa przednia. Razem z moja kolezanka z pracy wykupilismy bilety na pierwszy rzad, tak zeby byc w centrum wydarzen. Na sali gimnastycznej na ktorej odbywa sie wrestlin zjawila sie sama smietanka towarzystwa Squamish. Sa miesniaki z silowni, sa grupy azjatow ktorzy chyba nie do konca wiedza o co chodzi, jest kilku intelektualistow z wasem no a do tego cala masa dzieciakow. Spikerka (o masie zawodnika sumo) zapowiada pierwsza walke. Z dymu i kolorowych swiatel przy ciezkiej muzyce rockowej wynurza sie Czlowiek-pszczola! W obcislym, zolto-czarnym kostiumie z peleryna oraz maska z czulkami zaczyna jak oszalaly biegac sprintem dookola ringu przybijajac wszystkim piatki. Niezle wejsce. Za raz za nim Vulcan w jeszcze bardziej niesamowitym kostiumie.  W ciagu dwoch godzin ktore udalo nam sie wytrzymac obejrzelismy spektakl ktorego nie jestem w stanie podsumowac jednym slowem. Byly to chyba jedne z dziwniejszych, przerazajacych a zarazem zabawnych, czasem niesmacznych a zdecydowanie fanstastycznych godzin jakie spedzilem. I to nie tylko w Kanadzie. Moze nie do konca dobre porownanie, ale wydarzenie tej samej "klasy" co ping-pong show w Bangkoku. Po prostu to trzeba zobaczyc na wlasne oczy:)
Takie wlasnie kulturalne rozrywki serwuje nam Squamish. Z powodu aury typowo jesiennej ujawniaja sie ostatnio u nas pewne depresyje uczucia, jak znudzenie i tesknota z domem. Wszystko wskazywalo na to, ze do osatatniego dnia przed wyjazdem bede pracowal, skladajac dolar do dolara i zadne przygoda juz na mnie nie czeka.  A tu niespodzianka! I to zupelnie nieoczekiwana (jak to niespodzianka). Znalazlem oglosznie w tutejszym magazynie wspinaczkowym "Rock&Ice" mowiace, ze pewien kalifornijski uniwersytet poszukuje kroliki doswiadczalne do badan. Warunkiem jest przedzial wieku 18-35 lat oraz posiadanie historii choroby HAPE zwanej u nas obrzekiem pluc. A, ze jak niektorzy z Was wiedza taka historie posiadam (dwa lata temu na Aconcagule nieszczesliwe sie tego nabawilem) wiec wyslalem bezwlocznie zgloszenie. Po wymianie kilku maili z sympatyczna Pania Doktor zostalem zakwalifikwany na pozycje krolika doswiadczalnego. W zwiazku z tym uniwersytet sponsoruje mi lot powrotny ze Seattle do Kaliforni, nocleg w hotelu wraz z wyzywieniem oraz darmowe (normalnie 200$) badania wydolosciowe (VO2max, chcialem sobie je zrobic tak czy siak po powrocie do Polski). Same badania nie sa w zaden sposb niebezpieczne. Bede siedzial przez jakis czas w komorze symulujacej wysokosc 6tys m n.p.m.Natomiast po badaniach korzystajac z okazji wystartuje w The North Face Endurance Chellange w San Francisco na dystansie 50 mil. Niesamowity ultramaraton w ktorym biora udzial najlepsi amerykanscy zawodnicy i zupelnie przypadkiem niejaka Kasia Zajac, stara znajoma ktora aktualnie jest czlonkiem najlepszej druzyny AR w Polsce -  Salomon-SpeleoTeam.  Tak sie to wszystko ulozylo, ze az trudno uwierzyc.  Jedno jest pewne. Zycie podsuwa czasem nieoczekiwane rozwiazania i nie moglbym sobie chyba wymarzyc lepszego zakonczenia podrozy.
Poki co ostro trenuje. Ostatnio nawet biegalem po raz pierwszy w zyciu na ruchomej bierzni. Nudne to troche, ale jak na dworze pada i ciemno to co zrobic? Sultani od dwoch dni maja jakies swieta. Rozbili olbrzymi namiot przed naszym domem i serwuja hinduskie jedzenie za darmo przez 24 godziny na dobe. Na wyzerke zjedzaja sie Sultani z calej okolicy! My tez sie zalapalismy. Czasem dobrze jest pomieszkac u hindusa;)
Odliczam dni w glowie do powrotu, a wizualnie skreslam je na kalendarzu. Minal wlasnie 16 miesiac podrozy. za 29 dni wracam domu. Zaczynam ukladac harmonogram powrotu;)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!