17 stycznia 2009

Asado na poprawe humoru


z bagazem klopotow ciag dalszy.najpierw nie wiadomo bylo czy dolecial do Santiago (sic!) potem ze mial byc tego samego dnia, ostatecznie dzis tj.17.01 po 4 dniach ma dotrzec do mnie. zrobilem ostateczne zakupy jedzeniowe, kupilem paliwo i nawet baterie zapasowa do Suunto. dodatkowo sprawilem sobie ubrania i srodki czystosci. lepiej pozno niz wcale:) wieczorem inna host w hospitality zaprosila mnie na Asado do swjego domu. Asado to argentynska wersja barbaque lub grillowania tyle ze 1000 razy lepsza. kazda czesc, swiezo wypasanej krowy piecze sie nad zarem z ogniska. byla cala jej rodzina i przyjaciele. na deser pelno owocow i chyba domowej roboty lody. takiej uczty mi bylo trzeba. mysle ze smak takich stekow na dlugo pozostanie na moim jezyku:)
teraz jest juz dzisiaj, czekam na bagaz, przepakowuje sie i jade do Penitentes. tam juz nie bedzie neta, moze jeszcze da sie wyslac smsa. moja gorska przygode czasc zaczac:) trzymacjie kciuki i do uslyszenia za jakies 2 tygodnie! pozdrawiam
zdj1.jedna z glownych ulic w mendozie
zdj2. asado:)
zdj3.uczestnicy asado
zdj4.koles wiezie kaczke na rowerze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz