14 marca 2011

dni dobrych wiadomości


Zaczelo się od tego ze w ostatni dzien obozu dowiaduje się, ze nasz projekt o dofinansownie z Unii przechodzi kolejny etap i jestesmy o krok od dostania pienidzy na otwarcie firmy. Teraz już oficjalnie chyba moge napisac, ze ja i Margo chcemy otworzyc hostel i biuro podrozy w Poznaniu i wszystko zmierza ku temu ze się uda:) z tego szczescia zjechalem na sankach ze slaskiego domu kilka kilometrow do wylotu doliny Wielickiej. Nie wiem kiedy ostatnio byłem na sankach, ale zabawa przednia.

Potem odwiedzam starych znajomych w Krakowie, którzy uwili sobie calkiem fajne gniazdko i wracam do DG na kilka dni. W domu wyjatkowo się nie nudzilem,a pogoda pozwolila na zdjecie pajeczyn z roweru i nabawanienie się odciskow na posladach. Z Polly odwiedzam kilka zapomnianych jurajskich miejscowek , m.in. zupelnie odnowiony zamek w Bobolicach i kretowisko na legendarnej dzialce w Jaworzniku. Kilka niezwykle aktywnych dni w DG i ruszam PKP do Gdyni.11h w pociagu wlasciwie przesypiam sam w przedziale ale niestety kosztuje mnie to 140zl, bo w moim miescie nie ma dworca, a w pociagu karta się placic nie da...

potem weekend Kolosow. w piątek pokazywalem zdjecia z mojej wyprawy i opowiedzialem o muay thai, bieganiu w podrozy i wejsciu na Denali. mimo ze pokaz był o 12 to była prawie cala hala, z 2tys osob więc stresik był. Jak zwykle z powodu tremy mialem troche markotny ton opowiesci, ale kilka osob powiedzialo mi ze wyszlo spoko. więc ok:)
mimo ze w gruncie rzeczy przyjechalem do Gdyni sam to ciagle kogoś spotykalem lub poznawalem. był Grzesiek Kuspiel, znany dabrowski podroznik i speleolog, zreszta stary znajomy mojego taty. był przypadkowo spotkany Pastwa z Poznania który w niedziele mial dzien milczenia. była Ola Dzik z która poznalem się calkiem niedawno w Karkonoszach (dostala wyroznienie w kategori Alpinizm). w akademiku mieszkalem z Arkiem który dostal kolosa w kategori Ekploracja Jaskin. na imprezie spotkalem się z innymi poznaskimi znajomymi. Wreszcie spotkalem się z Monika, która poznalem dawno temu w Bangkoku i w sumie większość czasu imprezowalem z nia i jej znajomymi a wczoraj nawet spalem w jej rodzinnym domu bo mi pociag odjechal:)

Cala jednak kumulacj wrazen nastapila w niedziele po poludniu. na Kolosy przyjechalem bo nominowano mój projekt wyprawy do konkursu im. Andrzeja Zawady. rano mialem „rozmowe kwalifikacyjna” z kapitule kolosow w której zasiadaja takie osoby ze czulem się zaszczycony tym ze w ogóle siedzie z nimi przy jednym stole. dotychczas czytalem tylo ich ksiazki i historie, a teraz musialem się sam zaprezentowac. do tego nie przygotowalem zadnej prezentacji (chociaz niby powinienem) a Krzysztof Wielicki, który zadawal najwięcej pytan był raczej malo przjaznie nastawiony.ostatecznie wyszedlem z rozmowy z mieszanymi uczuciami.
Niemniej po 17 znalazlem się na glownej scenie Kolosow z wielkim czekiem na 15 tys zlotych i w niemialym szoku usmiechalem się do aparatow fotograficznych. Potem był poczestunek dla laureatow. Kolejne slawy alpinizmu i podrozy. porozmawialem z legedna autostopu Chopinem, z usmiechnietym już Wielickim o naszej rodzinnej Dabrowie, był redaktor GÓR który zapewnil mnie ze artykul z Denali będzie opublikowany i w ogóle rozne dziwne rozmowy i historie. nawet Kinga Barnowska powiedziala mi „czesc” na pozegnanie hehe:) ciezki szok, powaznie do tej pory nie wierze ze to się wszystko wydarzylo.

wracam właśnie pociagiem do Poznania. naprwde wydaje mi się, ze cala ta akcja nie miala miejsca. tylko ten tekturowy czek na polce mi przypomina ze jednak pojade gdzies na wakacje...

zapowiada się ze blog przerodzi się w przygody mlodego przedsiebiorcy wraz z przygotowaniami do kolejnej wyprawy zycia:) zagladajcie tu czasem!

p.s. w tak zwanym miedzyczasie dostalem maila, ze mam gwarantowany start w maratonie w Nowym Yorku, ale to dopiero w listopadzie;)

p.s.2. w zyciu zwykle bywa, ze po takiej paraboli wzwyzkowej nastepuje totalny spadek szczescia i dolina, więc powoli przygotowuja się na to psychicznie:/

7 komentarzy:

  1. cóż to za pesymizm na koniec?! zupełnie bezpodstawny! trzeba się mocno trzymać na szczycie tej paraboli co by cię nie zwiało!

    B.P.

    OdpowiedzUsuń
  2. super extra fantastycznie!!!! MEGA GRATULACJE:) muszę chyba szybko wziąść autograf, bo jak już będziesz sławny to nikt mi nie uwierzy że się znamy:P jeszcze raz gratuluję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Elo no gratuluję :-) jak dolina - to zapraszam do nas, mamy małego człowieka, który uwielbia wizyty i wszelkie zabawy, my zresztą też, pozro! już teraz trzymam kciuki za dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. No gratuluję wszystkiego (a najbardziej nowojorskiego maratonu!) i czekam na jakieś dalsze emocjonujące relacje. cześć!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje. I również czekam na relacje może być i przedsiębiorczego podróżnika ;) pozdrawiam szarka

    OdpowiedzUsuń
  6. szacuneczek. pięknie pięknie. tchu w maratonie życzę. głowa do góry i plecak na plecy.

    OdpowiedzUsuń