Zeby dostac się do 95% raju należy miedzynarodowymi liniami lotniczymi doleciec do Manili, stolicy Filipin. Następnie należy wziasc klimatyzowany autobus (10 godzin) do miejscowosci Naga (zbierznosc z polskim jezykiem przypadkowa) skad jeepneyem (przeorobionym amerykanskim jeepem) dojechac do Sabang ( 2 godziny). Tam w oczekiwaniu na bangka (lodz z bambusowymi wspornikami o watpliwym poziomie bezpieczenstwa) można zjesc pyszna wieprzowine z ryzem. Wspomniana lodzia kolejne 2 godziny do Gulijo Port skad tricicle (motor z przyczepa) zabierze nas do Caramoran. Tam można wypozyczyc namiot z niezamykana moskitiera, ktora również normalnie ochrania przed ciekawskimi krabami. Na zakonczenie jedziemy habal-habal (motor z przedluzanym siedzeniem) do Peniman gdzie pertraktujac z rybakami wypozyczamy lodz wioslowa. I wioslujac właśnie doplywa się do 95 procentowego raju zwanego wyspa Madukan. Dlaczego 95%? No bo mamy zupelnie opuszczona wyspe o srednicy może 500 metrow, ogrodzona dookola klimafami wysokimi czasem na 15-20 metrow z jedna tylko plaza od strony wschodu slonca. Plaza - zupelnie bialy, koralowy piasek, palmy i gesta roslinnosc tropikalna. Woda – lauzur, zielen, blekit az trudno się napatrzyc. Można plywac, nurkowac,opalac się (wszystko na golasa;) a przede wszystkim wspinac się! A w razie upadku, spadamy do wody, no chyba ze jakas skala wystaje. No i ilosc gwiazd w nocy, która zaskoczy nawet wytrawnego astroma...
Na co składa się pozostaly 5 %? Na komary (do raju zawsze należy brac ze soba OFFa), na rybakow, którzy nocnymi krzykami podszywaja się pod piratow, no i na ciekawskie kraby. Nic przyjemnego jak Ci taki po glowie w nocy chodzi.
No ale nie od raju zaczalem swoja filipinska podroz. Najpierw był przedsionek piekla – Manila.
Moja aktualna towarzyszka podrozy jest austryjaczka Lisa – diving instruktor, która poznalem na zawodach na Borneo. Oprócz tego ze nurkuje, biega, wspina się, jezdzi konno i co tam jeszcze to skonczyla medycyne co okazuje się calkiem przydatna cecha tutaj w tropikach. Z jej apteczka nie straszna mi malaria czy grzybica:)
Przedsionek piekla najgorzej wyglada w nocy. Nawet bedac przyzwyczajonym do zgielku azjatyckich miast tutaj jest jakby gesciej, glosniej i bardziej chaotycznie. W sumie nie ma się co dziwic skoro w samym miescie mieszka 19 milionow ludzi – okolo polowy ludnosci calej Polski!
Wszystkie tanie noclegi znajduja się w hotelach pelniacych również funkcje domu publicznego. Można więc wynajac pokoj na 2 godzinki, na noc albo na dobe. Panie stojace na ulicy zwane tutaj Guest Relation Assistant chetnie zapraszaja do swojego hotelu. Pelno tu i bogatych i zebrzacych. Glosna muzyka, glosne rozmowy, glosne motory. Glosnojest pewnie tez z powodu najtanszego piwa na swiecie. 0,5l kosztuje między 1,5zl a 2 zl. I to calkiem dobrego piwa. Coz, przedsionek piekla nie jest taki zly jak sia początku wydaje:)
Na Manile starczy jeden dzien. Oprócz starego miasta z czasow kolonialnych z hiszpanskim fortem,wiele nie ma tu do ogladania. Nie daleko Manili jest jednak kilka innych atrkacji. Na przykład jezioro wulkaniczne Taal gdzie można poplywc sobie na platformie zbudowanej z beczek i bambusa. Udalo nam się nawet dojechc tam kawalek autostopem na pace ciezarowki. Jezioro jest bardzo spokjnym mijescem w porowaniu z Manila. Nie ma tam turystow (wogole na Filipinach jest malo turystow), jest dobre jedzenie i piekny widok z wulkanem w tle. Najwieksza ciekawostka tutaj są kolorowe kurczaki, które sluza do swego rodzaju gry, której zasad nie zrozumialem:)
znad jeziora Taal jedziemy do Naga, a potem już ladujemy na wyspie Madukan.
Trzeba się tu czasem nakombinowac zeby wyjechac/dojechac do zamierzonego miejsca. Ratunkiem są wspomniane jeepneye i tricacle. Kazdy pomalowany w kolorowe graffiti. Filipiny jako jedyny chrzescijnski kraj na mojej drodze sprawa wrazenie jakby poludniowo-amerykanskie. Znaczy się wszyscy są raczej leniwi, życie toczy się wieczorami i w nocy i jest ogolna maniana:) Fajnie tu i calkiem swojsko. Do tego kazdy bialy nazywany jest tutaj Joe.Wiec idac ulica wszyscc krzycza do Ciebie „Hey Joe”. Smiesznie
mój lot do Australi zaplanowany jest na 1go grudnia. To daje mi jeszcze 2 tyg eksploracji Filipin. A tutaj jeszcze jest co ogladac. Chocby dymiacy wulkan który widze z okna hostelu. Idziemy tam jutro.
Pozdrawiam i licze ze kogoś z czytajacych interesuje jeszcze mój los;)
p.s. wiekszosc zdjec made by Lisa:)
Relacja jak zwykle porywająca.Zastanawia nas dlaczego nie załączyłes zdjęć, i rada w radę doszliśmy do wniosku tzn Agata,MM, Przemek i TT że chyba dlatego ponieważ chodzicie cały czas nago.Ale takie zdjęcia choćby z daleka mogłyby dodać smaczku:):)PRZECIEŻ JESTEŚCIE W RAJU a tam wiadomo Pozdrowienia i Całucy MMiTT
OdpowiedzUsuńtez chcemy byc w tym raju:))szczegolnie, ze jest cieplutko a u nas jesien w pelni:( zalacz koniecznie fotki, ta jedna nie wystarczy!!;))
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
AiP
świetnie się czyta te Twoje relacje, można zapomnieć o otaczającej rzeczywistości i przenieść się choć na chwilę w tak malownicze miejsce:) super zazdroszczę:) u nas niestety szaro buro i coraz dłużej ciemno w ciągu dnia....niecierpię tej pory roku... 3maj się wesoło całusy:*
OdpowiedzUsuńRelacja mimo że z "raju" jest jak zwykle b. interesujaca /mówi się że w piekle jest weselej/
OdpowiedzUsuńale to chyba sprawia twój styl pisania. Czytamy je z niekłamaną przyjemnością i czekamy na następne.
PS. Do wiadomości MM i TT: zdjęcia zatrzymała cenzura.
Sciskamy Cię mocno B i D
Kolejne egzotyczne doświadczenia…, ale skoro to Raj, bo wulkan nie koniecznie kojarzy się z rajem, to dobrze, że pod ręką masz taką sprytną „apteczkę” ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tomku nienawidzę Cię że możesz sobie to wszystko oglądać!!!!
OdpowiedzUsuń;)
a tak to zawsze z niecierpliwością czekam na Twoje nowe posty, staram sie takze przekazywac wiesci Willowi.hehe wiesz, jak wspomina Cie jego mama?jak pada imie "Tomek" to zawsze pyta "e' questo che mi piace?" hehehe nawet jak bylam ostatnio to stwierdzila ze szkoda ze jestes taki mlody;))))
baw sie dobrze
pozdrawiam
Paulina
no no man, to jest coś!
OdpowiedzUsuńPiA
żądam zdjęć na golasa!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńania kmitka:)
calusy i usciski!
i tak na golasa ta lekarka sie tam wpsinasz i plywasz?? lol
OdpowiedzUsuńzapomnialem z :) P.S. Nigdy nie piszesz czy sa wedkarze. A takie rzeczy mine interesuja. Zwroc na to uwage prosze.
OdpowiedzUsuńdzieki za komentarze choc widze ze wszyscy domagaja sie tylko zdjec na golasa. sa juz na picassie;) zastrzegam jednak ze NIE jest to blog nawet o lekkim zabarwieniu eortycznym;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtesknie za azja.. ;))))))
OdpowiedzUsuńpieprzyc australie, przylatuje do ciebie ;P
i wszyscy doczekali Tomka nagiej aparycji na kamieniu ;)) piekne to 95% raju !
OdpowiedzUsuńMusisz Tomku po podrózy wydać to w książce bo lepsze reportaże naprawde trudno znaleźć !
p.
Michał
Właśnie zobaczyłej "jak wygląda bakteryjne zapalenie spojówek" ... Nooooo, też kiedyś miałem takie oko, po tym jak oglądałem całą noc filmy GORE od Ciebie ;))) Ale mi przynajmniej nic z OKA nie leciało...
OdpowiedzUsuńA jednak nie - po powiększeniu zobaczyć można różnicę między pękniętym okiem po nocnym oglądaniu GORE od Tomka, a "bakteryjnym zapaleniem spojówek" :))
I już wiem teraz, jak oni w tych azjatyckich horrorach robią te efekty specjalnie! PO PROSTU CHORUJĄ NA TE PINKI EYE'a I STĄD TA MAGIA KINA! :D
No i grasujące bakteryjne zapelenie spojówek jest kolejnym argumentem za tym by nie wyjeżdżać na wsód! ;)
PS
Ta fotka mogła by trafić na plakat promujący nowy film Romero "Walkind dead friend" ;)
albo na okładkę nowej płyty Behemotha ;)
LSkura
oficjalnie powiadamiam ze zostalem pozbawiony telefonu w jednym z portow na Filipinach:/ wkrotce kolejna relacja, ale mniej sloneczna bo leje od kilku dni. pozdrawiam wszystkich!
OdpowiedzUsuńp.s. skora wyslij mi maila na priv bo nie mam Twojego adresu