O Blogu

Różne koleje losu spowodowały, że otworzyłem własną firmę. Kiedy zakładałem bloga nie miałem wówczas pojęcia, że wszystkie opisane tu przygody wpłyną na moją przyszłość i życie zawodowe. 
W gruncie rzeczy blog ten jest po prostu kontynuacją historii którą zacząłem pisać przed wyjazdem w tak zwaną "podróż życia". a było to tak...




Wyruszyłem z Polski 14 lipca 2009 roku...


Etap 1:
Po krótkich odwiedzinach erasmusowych znajomych w Italii lecimy wraz z Aga i Luisem do Bangkoku. Ruszamy na wyspę Ko Tao gdzie razem z moimi dąbrowskimi znajomymi Sarą i Bartkiem robimy kurs nurkowania. Po krótkim zapoznaniu się z pijawkami w jungli Kao Sok, wracamy do Bangkoku autostopem odebrać Patryka, kolejnego kompana podróży. W oczekiwaniu na wizy odwiedzamy Ayutaye, most na rzece Kwai oraz kilka innych miejsc gdzie turyści nie zaglądają. Autostopem ruszamy na północ przez ruiny Sukothai do chilloutowego Chang Mai. Tam samotnie w stylu skuter+stop+bieg wchodzę na najwyższy szczyt Tajlandii Doi Inthanon. Przedostajemy się do Laosu, gdzie głównie autostopem odwiedzamy Luangprabang, wielkie wazy na Plain of Jars oraz niezapomniany tubing w Vang Vieng. Przez Vientiane wracam do Bangoku odebrać Jagne i już w piątke jedziemy do Siam Reap. Rowerem zwiedzamy Angor Watt, docieramy do innych, mniej znanych świątyń. Potem Phnom Penh, pieprz w Kampot Pepper i wesoły odpoczynek w Silkhanoville. Różnymi drogami wracamy do Bangkoku skąd lecimy do Myanmaru. W Birmie jesteśmy krótko, ale udaje nam się zobaczyć Yangoon, Mandalaye, miasto 1000 świątyń Bagan i skaczące koty nad Inle Lake. Oderwani od rzeczywistości wracamy do Bangkoku by ponownie ruszyć na południe. Wspinamy się w Krabi, pływamy łódką po zatoce Phanga i robimy ostatnią wyżerkę w Ao nang. Jagna zostaje ze mną chwile na Phuket posurfować po czym zostaję sam na obozie Tiger Muay Thai.

Etap 2
Spędzam miesiąc na obozie boksu tajskiego na wyspie Phuket. trening 2 razy dziennie, 6 dni w tygodniu. Wyczerpująca rutyna, ale dająca mnóstwo energii i satysfakcji. Kilkudniowa infekcja oka skutecznie przeszkadza mi w treningach. Regularnie też biegam i chodzę na siłkę przygotowując się do zawodów, które wkrótce mają się odbyć na Borneo. W tak zwanym międzyczasie odwiedza mnie Magda.

Etap 3
Samotnie opuszczam obóz i przez Hat Rai dostaję się autostopem do Malezji. Zwiedzam plantacje herbaty w Cameron Highlands i docieram do Kuala Lumpur. Tam spotykam sie z Marta, Sławkiem i Dawidem z którymi potem spotkam się ponownie w Australii. Lecę na Borneo gdzie startuję w "najtrudniejszym biegu górskim na świecie" Mont Kinabalu Climbathon. Udaje mi się ukończyć zawody na ostatniej klasyfikowanej pozycji. Dla mnie ogromny sukces. Na zawodach poznaję Lisę z Austrii z którą eksploruje borneońską jungle oraz nurkuję na niesamowitym Sipadanie. Wracam do Kuala Lumpur przejeżdzając jeszcze przez Brunei prawie spóźniając się na samolot. W KL spotykam się z Magda i Justyną z która zwiedzam Melakke. Z braku dalszych planów lecę na Filipiny i tam razem z Lisą podróżujemy przez 2 tygodnie. Odwiedzamy Manile, bezludną wyspę, czekoladowe wzgórza na Bohol, wygasłe wulkany, niesamowtie małpki Tarsiery, aż w końću osiadamy na cudownej wyspie Boracay. Po drodze tracę komórkę. na Boracay robię krótki kurs kitesurfingu i na oparach gotówki wracam do Manili skąd z przesiadkami mam lot do Australii.

Etap 4
W Australii mieszkam na początku u wujka i szukam intensywnie pracy. Zostaje kierowcą rikszy i przez kolejne 4 miesiące z przerwami wożę ludzi na rowerze. Przeprowadzam się do centrum Brisbane i razem z Marta i Sławkiem tworzymy wesołą polską rodzinkę. W Brisbane jest też Dawid oraz trójka poznanych polaków Michał, Mikołaj i Paweł. Udaje mi się wyjechać na dwie mini wyprawki. razem z Justyną, która jeszcze jest w Australii i Sławkiem ruszamy na szalonego roadtripa z Adelajdy przez Coober Peedy na Uluru. Zdobywamy szczyt Uluru,zwiedzamy parki Kata Tjuta i Kings Canyon i wracamy do Adelajdy. Po 2 miesiącach ruszam ze Sławkiem i trzema polskimi dziewczynami z Sydney w kolejną podróż. Zwiedzamy Blue Mountains, wchodzimy choć nie bez trudności na Górę Kościuszki, jedziemy wzdłuż Great Ocean Road i z Melbourne wracamy do Gold Coast. W Brisbane dużo pływam, biegam  a przede wszystkim jeżdże na rowerze (rikszy) w ramach przygotowania do wspinaczki na Denali na którą wybieram się wkrótce.
Etap 5
Wylecialem z Sydney i po kilku dniach surfingu i chilloutu na plazy Waikiki na Hawajach dolecialem na Alaske. Razem z Lisa i Benem spedzamy kilka dni w Anchorage i Talkeetne logistycznie i sprzetowo przygotowujac sie na wspinaczke na Denali. Kupujemy samochod, Forda Taurusa z 91 roku. Lisa jedzie na poludnie my atakujemy szczyt. 10 dni dobrej pogody zajmuje nam wejscie w towarzystwie sympatycznej dwojki anglikow i dwojki amerykanow. w zejsciu niestety nie mamy tyle szczescia. wpadam do szczeliny, odmrazamy palce, pokonujemy labirynty szczelin na lodowcu, walczymy z rwacymi potokami i milionem komarow aby po 7 dniach zejsc do wonder lake. udaje nam sie jako drugiej polskiej ekipie przejsc trawers Denali.jestesmy szczesliwi

Etap 6
Po zejściu z Denali, na początku w dwojke, a potem w trojke z Lisa przemierzamy Alaske i Yukon naszym krazownikiem szos. Eksplorujemy stare kopalnie wysoko w gorach, mieszkamy w chatce bez pradu i wc, splywamy na rafcie rzeka w skali IV, az w koncu docieramy do Whitehorse. Wynajmujemy canoe na 8 dni i splywamy rzeka Yukon do Carmacks. Wspaniala i relaksujaca przygoda gdzie mam czas na przemyslenia tego co bylo i co bedzie. Jedziemy na poludnie, przez cieple zrodla, znudzonych lecz niezwykle goscinnych kandyjczykow, autostrady gdzie przez ulica przechodza niedzwiedzie i stada bizonow az docieramy do Whitehorse  i Squamish. Przejchalismy prawe 6 tysiecy kilometrow. Lisa nas opuszcza, czas sie ustabilizowac i splacic dlugi.

Etap 7
Lato w Squamish. Znajduje szybko prace w sklepie gorskim. Na poczatku jest ze mna Beno, potem dojezdza Agata, a na koniec z Australii przylatuje Marta i Slawek. Kazdy wolny dzien spedzam na wspinaniu lub/i bieganiu. Pod wplywlem ksiazki Born to Run zaczynam treningi do Ultramaratonu. Startuje w dwoch zawodach. Stormy  50mile organizowanym w Squamish konczac na 11 pozycji w nieco ponad 9 godzin. Dwa tygodnie pozniej jade krazownikiem do Oregunu i koncze trudny Where is Waldo 100km w 12h45min. Dzieki tym startom zakwalifikowalem sie do wymarzonego Ultratrail du Mont Blanc w 2011 roku. Progres we wspinaczce idzie mi wolno, zaliczam nawet nieszczesliwy lot na plecy, ale i tak chyba tylko Yosemity przewyzszaja tutejsze wspinanie. Udaje mi sie odwiedzic wujostwo w Chicago i poczuc sie na chwile jak w domu. Robie tez kilka gorskich wycieczek wycofujac sie spod kruchego szczytu Moutn Atwell i zdobywam turystyczny Black Tusk. Lato konczymy wycieczka na Vancouver Island

Etap 8
Jesien/zima w Squamish. Biegam, biegam i pracuje. ostatnie sloneczne dni wykorzystuje na wspin. Dziewczyny opuszczaja wioske, zostaje ze Slawkiem i dochodzi do nas japonczyk Yosiu. Robi sie zimno, ciemno i deszczowo czas sie dluzy, wiec trzeba wracac. Krazownikiem dojezdzam do Seattle a potem lotem sponsorowanym do Kaliforni. Biote udzial w badaniach jako krolik doswiadczalny a potem przenosze sie do San Francisco celem wystartowania w kolejnym ultramaratonie. Startuje z megamocna Kasia Zajac i niestety koncze fatalnie. Wycofuje sie na 32 mili. Pozostaje mi zwiedzanie San Francisco a potem sprzedaz samochodu i chillout w Seattle. z przesiadka w Reykjawiku i Frankfurcie laduje w Polsce 13go grudnia 2010 roku, dokladnie poltora roku od wyjazdu. The End