3 placaki i torba. co jeden to wiekszy. Kolejnym łutem szczescia pan na check-inie bierze moje 3 plecaki zamiast legalnych 2. Niestety zabrali mi moja maszynke do gotowania i musze prosic moja host zeby przeslala mi ja do Polski. Na dworze leje jak z cebra. Do lotu zostala mi godzina. Jakos nie dochodzi do mnie ze wracam juz do domu...
W Seattle bylo dosyc leniwie. Miasto ktore kojarzy sie wszystkim glownie z muzyka grundge i siedziba Microsoftu ma troche wiecej do zaoferownia. O dziwo nie mozna znalezc tutaj za duzo miejsc powiazanych z Nirvana czy Peral Jam. W domu w ktorym zginal Kurt Cobain mieszkaja azjaci. W Seattle urodzil sie tez Jimi Hendrix, ale i w tym przypadku jego muzeum tu nie znajdziemy. Jego dom niedawno zreszta wyburzyli.
Moj tajny plan o wejsciu na Mount Rainer sie nie powiodl glownie z powodu fatalnej pogody. Udalo mi sie za to wyjsc na sciane wspinaczkowa z moja host. Pierwsze 15 minut szlo mi calkiem niezle, a potem sie tak zbulowalem ze do tej pory czuje miesnie przedramion. Trzeba chyba troche przypakowac na poznanskim azsie. Zbiegiem okolicznosci okazalo sie ze niedaleko Seattle mieszka niejaka Gosia Ciepla, ktora skonczyla ten turystyke na UAMie. Mamy od dawna wspolnych znajomych, ale nigdy sie osobiscie nie poznanlismu, dopiero tutaj. Co ciekawe Gosia zdobyla Denali jakis tydzien po nas. Swiat jest maly. Bylismy w kinie na "127 godzin". Niesamowity film opowiadajacy prawdziwa histori pewnego goscia ktory zostaje uwieziony w canyonie w Utah. Bardzo dramatyczny i robiacy ogromne wrazenie. Ciezko uwierzyc ze to sie stalo naprwde. Polacam!
Nie jestem chyba gotowy jeszcze podsumowywac tej wyprawy. minelo az poltora roku a mam wrazenie jakbym jeszcze calkiem niedawno chodzil po ruinach Angor Wat. Mialem podrozowac samotnie, a praktycznie caly czas ktos mi towarzyszyl. Kolejna wyprawa zycia. Mam nadzieje ze nie ostatnia
Do zobaczenia w Polsce!
teraz, jak jestem w Poznaniu, pewnie juz nam sie apotkac nie uda ;)
OdpowiedzUsuń