20 kwietnia 2012

Warianty Kuczery


Nowa droga, wcześniej nawet nie próbowana. Przecina wielkie przewieszenie skały szczytowej Turni nad Karbem. Janek wbija się w trudności zupełnie bez skrępowania. Na przewieszce stoi w szerokim rozkroku na kocówkach raków, wisząc na słabo zaklinowanej dziabce przy okazji bijąc haka drugą dziabą. Jest już prawie przy końcu, wydaje się, że nic go nie zatrzyma, ale źle zahaczony czekan zsuwa się ze skały i Janek niczym orzeł z rozłożonymi skrzydłami wykonuje kilkumetrowy lot. Zbił kolano, ale nic się więcej nie stało. Musze przyznać, że nie widziałem wcześniej na żywo takiego pokazu wspinaczki. Kunszt przez wielkie "K"

Na Hale Gąsienicową przyjechałem prosto z Kolosów. Chciałem dołączyć do obozu wspinaczkowego KW Katowice , gdzie miało się pojawić kilku naprawdę dobrych zimowych wspinaczy. Z Gdańska wróciłem wesołym samochodem z ekipa Yeti i po przesiadce dotarłem nad ranem do Zakopanego. Odwiedziłem Monikę Strojny, która jest chyba największą szczęściara mieszkając i pracując w Zakopcu i ruszyłem w góry obładowany sprzętem i jedzeniem na tydzień.

Liczyłem na tydzień dobrego i mocnego wspinu, ale niestety nie wyszło... Albo była taka dupówa, że zamiast Filaru Świnicy zrobiliśmy nieświadomie filar Niebieskiej Turni (wstyd to mało powiedziane), albo warun zachęcał jedynie do wycofu tak jak przy próbie pierwszego zimowo-klasycznego przejścia Komina Świerza z Bogusiem Kowalskim. Nawiasem mówiąc jednym z najbardziej doświadczonych instruktorów PZA. Straszna szkoda, że nie udało nam się nigdzie wspiąć, może będzie jeszcze kiedyś okazja...
Musiałem się zadowolić jedynie drogą Klisia, szybkościowym wejściem na Kościelec z Karbu  (36min w dwie strony w dupówie) i pierwszym razem na Skitourach podchodząc i zjeżdżając z przeł. Liliowe. Po raz kolejny stwierdzam, że skialpinizm to moja przyszłość, mam nadzieje, że najbliższa.
Miałem nadzieję, że chociaż jeden dzień będzie udany. Mój brat przyjechał specjalnie na Halę i razem wbiliśmy się w "Lewego Dorawskiego" na Świnicy. Mimo tego, że nie wspina się regularnie to jego stara psycha nie rdzewieje i bez pardonu prowadzi pierwsze dwa wyciągi. Niestety i tym razem nie mamy szczęścia. Przemek zalicza spory lot po wyjechaniu całej płyty śniegu. Niefortunnie wykręca mu się kostka co oznacza odwrót i bardzo powolne kuśtykanie do kuźnic... Pech, ale trzeba przyznać, że nie wyszedł z wprawy zimowego wspinania.

Zdecydowanie najlepszy był pierwszy dzień czyli tytułowe "warianty Kuczery". Jasiek Kuczera, mimo ,ze niewiele ode mnie starszy ma na koncie jedne z najtrudniejszych zimowych przejść w Polsce. Razem z Piotrkiem , prezesem KW Katowice wybraliśmy się na "nowe" warianty Turni nad Karbem wspinając się z grubsza najtrudniejszym terenem  po drodze. Na drugiego pokonałem więc najtrudniejsza drogę zimą do tej pory. Te kilka wyciągów było bardzo pouczające. Zobaczyłem jak dużo umiejętności i przede wszystkim psychy mi jeszcze brakuje do trudnego wspinania. Da się to jednak wytrenować, przecież jeszcze młody jestem... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz