29 grudnia 2009

Wigilia przy +30C


No i jezdze na rikszy. Okazalo się ze to jedyna dla mnie obecnie mozliwosc pracy. Z niewiadomych powodow większość osob krzywi się na wiesc o tym ze woze ludzi na rowerze, ale tak naprawdę praca ta ma same pozytywy:) Bo przeciez moge pracowac, zarabiac calkiem dobre pieniadze, trenowac jednoczesnie (co i tak mialem w planach w ramach mojego marzenia o Ironmanie), ustawiac sobie grafik kiedy się chce, a można nawet zaspac do pracy 3h i nikt nic nie powie. No bo co ma powiedzec jak to moja sprawa czy chce wozic ludzi od rana czy od 14:) może przesadzilbym gdybym napisal „zyc nie umierac” bo fakt czasem na podjazdach jestem smierci bliski, no ale narzekac nie moge. Mialem jeszcze przyjemnosc przekopywac ogrodek u jednego azjaty za co zarobilem moje pierwsze austalijskie dolary
Grudzien nie obfitowal w wiele zdarzen. Przeprowadzilem się z wujkami do nowego domu i malo co nie kosztowalo mnie to wizyty w szpitalu, bo przygniotlem palcem pokaznych rozmiarow, wspomnianego już wczesniej, Redbacka. Na szczescie sam się bardziej ode mnie wystraszyl więc nie odpowiedzial atakiem.
Często spotykam się teraz  z reszta polaczkow w City, zaliczylismy nawet pierwsza imprezke z przygodami no i ogolnie zapowiada się ze niedlugo wszyscy zamieszkamy w centrum razem. Jednak dojezdzac taki kawal do miasta to ciezka sprawa.
Magda wpadla tez na chwile w drodze do Melbourne gdzie szczesliwie znalazla szybko prace. Wyglada na to ze tylko w Brisbane ciezko cos konkretnego znalezc

No i nadeszly swieta. Tylko takie swieta co to wogole ich nie widac ani nie czuc. Goraco, mikolaj jezdzi na skuterze wodnym po rzece a jedyna choinka w miesci wyglada tak jak już pisalem wczesniej. No i swieta przeszly by niezauwazone gdyby nie polska Wigilia która sobie zorganizowalismy. Nasza czworka plus trojka poznanyh ziomkow z Poznania. Były potrawy wigilijne (naliczylismy dokladnie 12 wliczajac jablko i pomarancze), choinka z galezi jakiegos iglaka, prezenty, kolendy i nawet jeden maly oplateczek. Wszyscy elegancko ubrani i usmiechnieci. Nikt się chyba nie spodziewal ze będzie tak milo i switecznie.
Rano czyli w czasie polskiej Wigili dzwonilem do domu. Fajnie było Was wszystkich uslyszec, ale nie powiem zeby nie było mi smutno i teskno jak slyszlem jak spiewacie koledy. Mam nadzieje, ze to moja pierwsza i ostatnia Wigilia poza domem:)

Teraz przyjechala w odwiedziny Justyna i zrobilismy wieczor filmowy, który się troche przeciagnal do dlugosci 8 filmow:) Kucharz deckert przygotowal nawet Lasagne. A na deser obejrzelismy kopulujace kangory które calymi stadami wypasaja się kilka kilometrow od domu. No i teraz wcale nie czuje się jakbym był 20tys km od domu. Swojsko jest tylko zeby nie było tak goraco...;)

Pozyje sobie w Brisbane przez najblizsze dwa miesiace. Trzeba odrobic podroz i zarobic na dalsza część. Ciezko sobie wybrazic ze jedzac na rowerze można to zrobic:)
Bardzo dziekuje wszystkim za zyczenia swieteczne, jeżeli komus nie odpisalem to z powodu chronicznego braku internetu którego nie mam w nowym domu. Ja bez neta to jak bez reki.
Przesylam dużo slonca i gorace pozdrowienia! No i na maile jak zwykle czekam;)

p.s.dodalem kilka zdjec w katalogu Brisbane, czesc zdjec made by slawek

11 grudnia 2009

Brisbane


Moj szósty kontynent. W sumie tyle sie czyta i oglada o tej Australi, ze chyba ciezko zostac tu zaskoczonym. Dla mnie to taki amerykanski Manchster tylko bardziej egzotyczny:). Z jednej strony wszyscy mowia do Ciebe "mate" i " cheers" zamaist ludzkiego "thank you", miasto, sklepy, ludzie wygldaja jak w ameryce, a z drugiej strony zamiast golebi sa wielkie biale ibisy, wiekosz ludzi chodzi w japonkach, jest niesamowicie goraco, a na kazdym kroku czai sie wielki pajak. moze z tymi pajakami przesadzam, ale juz sie tyle histori naslychalem ze mam oczy dookola glowy. Ostatnio wujek wyjmuje list ze skrzynki a tam RedBack, pajaczek ktory jak Cie ukasi to mozliwe ze na Amen. super.
Mieszkam razem z moja egoztyczna rodzina;) Wlasnie sa w stanie przeprowadzki, jednej z kilku odkad zamieszkali w Australi. To tutaj zupelnie normalne ze raz na 2-3 lata trzeba zmienic dom czy mieszkanie:)
Mentalnosci australijczykow (w wlasciwie Brisbanczykow) odbiega od moich wyobrazen.Zamiast wyluzowanych surferow z luznym podejsciem do zycia, mamy niezykle przestrzegajacych prawa mieszkancow, ktorzy chodza jedna strona chodnika (oczywiscie lewa) i za zadne skarby nie przejda na czerwonym swietle! w tym miesiacu policja zlapala az 150 zbrodzieniaszkow ktorzy dopuscili sie tego wykroczenia!to 5 dziennie!Musze sie tu miec a bacznosci. nie latwo wystac jak ulica pusta:)
Wogole nie czuje sie tutaj odleglosci od Europy. Tym bardziej ze oprocz rodzinki, jest tutaj Marta, Slawek i Dawid i czasem zawita Magda. Wszyscy sie juz sptkalismy wczesniej w KL. swiat jest maly.
Oczywiscie ceny w porownaniu z Azja powoduja ze myslalem o glodowc i pewnie bym to zrobil gdyby nie wujostwo;) Tak wiec intesnywnie szukam pracy. Nie musze ukrywac ze nie posiadam wizy pracowniczej, a w tym miescie nikt nie jest chetny naginac prawo dlatego poszukiwania przedluza sie napewno jeszcze troche.
Nie trudno zauwazyc ze wpis ten nie obfituje w wiele zdarzen. Jak juz osiadzie sie w jednym miejscy to ciezko o zmasowana ilosc przygod.  Kilka moge wymienic:)
- zieminaki i chleb za ktorym tesknilem przez 5 miesiecy spozywam teraz codziennie
- podczas calodniowej wycieczki z wujkami zoabczylem kangury! szukalem tez bezkutecznie koali. bylismy tez w parku botanicznym i ogladalismy widoki na caly Quennsland
- zaliczylem juz prawie wszystkie muzea w brisbane w tym najciekawsze Quennsland Museum gdzi zobaczyc mozna np ciekawy przydek glupiego jaszczura ktory probowal zjesc kolczatke (obydwa gady zdechy)
- jedzilem na rowerze w samo poludnie co zupelnie mnie zabilo. zastanawiam sie natamiast jak poradze sobie z praca rikszarza ktora mnie czeka;)
Kilka jeszcze by sie znalazlo. Samo Brisbane jest miastem prosportowym co bardzo mnie cieszy. Wzdluz rzeki jest swietna trasa biegowa ktora ciagnie sie przez 2 mosty i 10km, natomiast vis-a-vis centrum , po drugiej stonie rzeki sa klify dlugie na 200 metrow ktore jak glosi tablice sa dostepne "only  for climbers"! wreszcie co dla mnie;)
Jak tylko sie ustabilizuje to napewno bedzie wiecej przygod do opowiedzenia. Wkrotce swieta, a tutaj stoi na placu wielka szcztuczna choinka, ktora na szczycie ma gwiazde zrobiona z bateri slonecznych. od razu zasila lampki. tak zeby bylo bardziej ekologicznie. najgoretszy dzien w roku przypada tu w Wigilie. Tego jeszcze nie bylo...
Pozdrawiam!