Trasa liczy sobie 15 kilometrow w jedna strone i troche ponad 1500m przewyzszenia. najpierw zakosami przez las a potem poloninami z niesmowitym widokiem na jezioro Garibaldi i lodowce dookola. Samo wejscie na szczyt to taka niby wspinaczka gdzie nie wiadomo czego sie zlapac zeby nie odpadlo. dosyc czesto zdarzaja sie tam wypadki wlasnie z powodu kruchej skaly. na szczycie jest. mi tak dobrze ze zasypiam na pol godzinki a Misia pali fajke za fajka. nie ma to jak gorski klimat. Powrot tez bez przygod. Po prostu fajna gorska wycieczka
Z aktualnych informacji to za 2 tyg Marta i Misa wracaja do domu i zostaje sam ze Slawkiem (ktory dostal nie dawno prace na front desku w fajnym hotelo-pubie). Nie planuje poki co zadnych dlaszych wyjazdow oprocz startu w maratonie w Seatlle w listopadzie. Poki co biegam, biegam i biegam i przygotowuje sie do startu w Olimpiadzie za 8 lat;) ot takie kolejne marzenie.
Pozdrawiam i maile czytam
p.s. zdjecie Steka zamiescilem, zeby udowodnic ze sam tez potrafie zrobic sobie dobry obiad w co niektorzy watpia:)
Steczek piekny, obiadek wypas, przecieram oczy ze zdumienia! :] nikt juz nie zwatpi.
OdpowiedzUsuńJak będziesz już startował w Olimpiadzie, to gdziekolwiek by się ona nie odbywała pojadę i będę Ci kibicował!
OdpowiedzUsuńpozdro Ziom
Marcin S
tytuł wpisu niepoprawny politycznie ;)
OdpowiedzUsuńczarna_szynka