27 grudnia 2010

Nocna Masakra


Srodek nocy. ciezko stwierdzic jak niska jest temperatura, ale sadzac po skrzypiacym sniegu i parze ust ktora zamarza w kilka sekund to pewnie ponizej -15.na nogach letnie adidaski i bieginiemy w puchu przez srodek pola uprawnego. dookola mgla i mam wrazenie ze za chwile wyjdzie z niej muminkowa Buka. Na sama mysl przechodza mnie dreszcze. Lepiej przyspieszyc. To juz ok 30kilometr biegu na orientacje zwanego wymownie Nocna Masakra. 
Po powrocie zza oceanu i 3 dniach spedzonych w domu pojechalem do Poznania. Z jednej strony chcialem sie oczywiscie spotkac z przyjaciolmi z drugiejm, wystartowac wlasnie w Nocnej Masakrze. Tak na zakonczenie sezonu, zobaczyc jak wypadne na tle polskich napieraczy. W Poznaniu wiadomo czas nie sprzyjal treningom, bardziej imprezowaniu  wiec postanowilem ze zamiast walki na 100km, bardziej honornym dystansie, wystartuje na 50 kilometrow. tak sie zlozylo ze na start wybiera sie rowniez Grzesiek Luczko, znajomy blogger i niezly biegacz a ostatnio wlasciciel sklepu internetowego dla biegaczy Natural Born Runners. Razem z nim kolega Bela ktorego mozna podziwiac na okladze ostatniego numeru magazynu Bieganie;) W takim wlasnie doborowym towarzystwie pojechalismy sie "zmasakrowac"
Biegi na orientacje sa w Polsce bardzo popularne. Tych na 100km jest ok 14 w ciagu roku z najslyniejszym Harpaganem w ktorym startuje corocznie kilaset osob. Zwykle limit ukonczenia wynosi 24h,ale najlepsi dystans pokonuja w 10-14h w zaleznosci od warunkow.  Kiedys startowalem w harpaganie i mimo tego nie trenowalem wtedy biegania, ukonczylem go na siodmym miejscu z czasem ok 17h. Zwykle nadrabialem slaba lyde, dobra orientacja w terenie. Teraz na szczescie wzmocnilem nieco lyde;)
Nocna Masakra jest jednym z najtrudniejszych tego typu biegow na orientacje. odbywa sie w nocy i czesto warunki sa bardzo trudne do tego odbywa sie w formie scorelaufu czyli punkty kontrolne ktore trzeba odwiedzic zalicza sie wedlug wybranej przez siebie kolejnosci. Oznacza to ze optymalny wariant pokonania trasy ma decydujace znaczenie czy zawody sie wygra czy wogle ukonczy. No i wiadomo ze najlepiej jest przebiec ile sie da:)
Zdecydowalismy ze pobiegniemy w trojke. grzesiek ma najwieksze doswiaczenie w rajdach, ja to troche biegam i sie w miare orientuje a Bela jest niezlym maratonczykiem, takze w jednosci sila. 
Nie ma co opowiadac przebiegu calego rajdu kilka tylko uwag dla startujacych. aha, bo zapomnialem dodac ze wygralismy, dlatego pozwole sobie napisac "uwagi dla praganacych poscigac sie w Nocnej Masakrze na 50km"
-  najwieksza roznica miedzy trasa na 100km jest taka ze mamy ulatwione zadanie. wlasciwie cala trasa jest przetarta i w zdecydowanej wiekoszsci, wiecej sladow oznacza lepszy wariant. jednak nie zawsze. najlepsi zawodnicy na 100km/50km czesto ida na azymut i mozna to wykorzytac. tam gdzie uwazasz ze mozna trase skrocic idac na azymut, prawdopodobnie ktos o tym pomyslal wczesniej ,wiec sa slady. jezeli nie, lepiej isc na okolo. 
- jezeli jestes dobrym biegaczem to lepiej wybrac okrezna trase po wiekszej, dobrze przetartej drodze niz brodzic w 30cm sniegu.
- buklak zamaraza, a brak plynow oznacza mniej sily/ odwodnienie/ wolniejsze tempo itd. najlepiej wybrac maly plecak ktory nosi sie pod spodem wierzniechniej kurtki/softshella. ustnik buklaka zamarza najszybciej, trzeba go rowniez trzymac wewnatrz kurtki. Nie ma nic gorszego niz dziwagac 1.5l bezuzytecznego, zamaraznietego izitonika
- waga. mniej rzeczy, oznacza szybsze tempo. ja mialem 2l buklak, kurtke wiatrowa, zapasowe rekawiczki, 2 batony i 3 zele eneergetyczne. Chlopaki mieli duzo ciezsze plecaki, ale nic wiecej wlasciwie nie uzywali(dzieki Grzesiek za dzwiganie moich getrow;). jezeli sie ruszasz to niezamarzniesz. light&fast:)
- nie zatrzymywac sie. najwiecej czasu traci sie na punktach kontrolnych, bo a to sie trzeba napis, a to zjesc, zawiazac buta i schodzi pol godziny. wszystko trzeba robic w marszu, grunt to napierac do przodu.
- nalezy walczyc do konca, bo nigdy nie wiadomo na ktorej sie jest pozycji. My na przedostatim punkcie zroientowalismy sie ze jednak mozemy nie wygrac:) wiec przyspieszylismy
W sumie zajelo nam to 8h27min. Bieglismy jakies 70-80% dystnansu, czasem tempem maratonskim jakie zarzucil Bela, ale na szczescie krotko bo bym nie wytrzymal;) Mozna bylo szybciej, ale dzieki temu ze sie bardzo nie napinalismy na drugi dzien czulem sie juz zupelnie ok. Tylko ten odcisk...

Jezeli ktos ma pytania odnosnie takich biegow to w komentarzach.
Nie powiem zeby wygrana nie poprawila troche mojej nadszarpnietej ambicji;) dobre zakonczenie sezonu.
Nad sensem biegania w takich zawodach, gdzie placi sie 40zl, biega sie w srodku zimowej nocy i nic nie wygrywa (oprocz malutniego pucharka) lepiej nie rozmyslac. bo chyba go nie ma:)
p.s. Zdjecia zrobione przez Szymona Szudlarka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz