11 lutego 2011

Drytoolin'



Musze smiesznie wygladac w tych skorupach i rakach obklejonych blotem, trzymajac w rekach dziabki a dookola jak okiem siegnac sniegu ni ma! Wielkimi krokami zbliza sie oboz wspinaczkowy w Tatrach z KW Warszawa wiec postanowilem troche potrenowac. Zaladowalem plecak calym sprzetem wspinaczkowym jaki posiadam, ubralem sie "jak w gory" i z kijkami chodzilem po wzniesieniach w parku Cytadela. Wbrew pozora da sie tam zmeczyc po przewyzszenia sa znacznie, a do tego sporo blota i padajacy deszcz. W podobny sposob trenowalem przed wyjazdem do Argentyny i wyszlo mi na dobre.
W kwestii wyjasnieni drytooling to wspinaczka w skale ale z pomoca rakow i czekanow. Styl ten z uwagi na to ze w zimie oczywiscie nie da sie wspinac z golymi rekami nazwany jest "wspinaczka zimowo-kalsyczna". Troche maslo maslane, w gruncie rzeczy chodzi o to zeby sie przemiszac do gory w jak najlepszym stylu.
Moje popisy zgromadzily nawet kilkuosobowa widownie, ale ze czulem sie jak malpa na wybiegu to poczekalem az sobie pojda. Ciezka to robota bo dziala troche inne miesnie niz przy zwyklym wspinie i trzeba je od nowa przyzwyczajac.

W Poznaniu jestem juz troche ponad miesiac. Staram sie ruszac ile sie da, ale moj tryb zycia zmienil sie radykalnie i motywacja zdecydowanie spadla. Tym bardziej na wiesc o tym ze nie dostalem sie na UTMB:/
Stalym punktem zaczely byc srodowe biegi z "grupa" Natural Born Runners i mam nadzieje ze tak pozostanie. Wbieglem tez na najwyszy szczyt Poznania Gore Morasko i kilka razy po ulubionej cytadeli. W zeszla niedziele wystartowalem w loklanym biegu na orientacje w okolicach maltanskiego Zoo. oczywiscie padal deszcz i caly przemoklem. wszystkie punkty znjadywalem idealnie i wydawalo mi sie ze biegne calkiem szybko, a okazalo sie ze nie znalazlem sie nawet w szerokiej czolowce. szalu nie ma.
Wracam tez do formy wspinowej na AZS gdzie mimo uplywajacego czasu naprwde nic sie nie zmienilo. Te same twarze (tylko wieksze brzuchy) , ogrzewania nie ma, w rece zimno, chwyty brudne ale i tak jest zajbiscie:) Ah zmienilo sie to ze musze placic 7zl, zwykle mialem przywileje;) jako pierwszy mocny cel wylonily sie zawody w Toruniu w przyszly weeked. 24h sesja wspinaczkowa. Nie powalcze napewno ale sie przynajmniej dobrze zbuluje.

W tak zwanym miedzyczasie zlozylem razem z moja biznesowa partnerka Margo, wniosek o dofinansowanie z unii. Na jaki projekt to napisze jak juz dostniemy pieniadze a do tego dluga droga. Mam tez dorywcza prace jako tajny klient. Odwiedzam salony pewnej sieci komorkowej i filmuje "ukryta kamera" pracownikow udjac przy tym normalnego klienta. zabawa przednia i wreszcie moge sciemniac za pieniadze:)
Mysle ze w Poznaniu, mimo tego ze jest niebywale plaski  a krajobraz nudnawy, to ciagle sie cos dzieje. Nie mialem dnia zebym sie nudzil i w dodatku nawet nie mam czasu zeby sobie posiedziec bezcelowo na necie.
Caly czas jakies spotkania, obiady, sport, zakupy,filmy i nawet zostalem czlonkiem zalozycielem stowarzyszenia turystyki kulinarnej! Dzieje sie sporo, a ze blog ma byc glownie o przygodzie to nie bede opisywac "przygod dnia codziennego". Jakkolwiek sa one ciekawe to korzysci z nich za wiele nie ma:)

ide dalej szukac motywacji do treningu

2 komentarze: