28 lutego 2011

w kosodrzewinie

Zaczelo sie dosyc niewinnie. Wyszlismy z HOTELU gdzies po 9. wialo strasznie chociaz na dworze lampa. niektorzy instruktorzy nawet przebakiwali zeby zrobic dzien restu. no ale w koncu ruszylismy. dzis w planach byla nauka wspinania w lodzie, budowa stanowisk, wkrecanie srub itp. Zawiesilismy trzy wedki i tak sobie chodzilismy tam i z powrotem. wiercilismy stanowiska abakanowa (czyli taka dziure w lodzie przez ktora mozna zalozyc tasme do zjazdu), powkrecalismy kilka srub a poniewaz bylo jeszcze w miare wczesnie to postanowilsimy z naszym intruktorem Kierzem ze wbijemy sie w prawdziwa sciane. Brak odpowiedniej liny (mielismy tylko 2 pojedyncze na 4 osoby) brakujace ekspresy i tasmy nikogo nie przejely i  skladzie Kirzu, Ja, Andrzej i Mirek ruszylismy do gory nie do konca wiedzac co tam na tej gorze jest. Czteroosobowy zespol jest dosyc wolny zwarzywszy ze Kierzu zostawial przeloty dla mnie jako drugiego prowadzacego. Z biegiem czasu jednak ograniczylismy sie do lotnej asekuracji. Po drodze minelismy kilka progow lodowych i krotki mikstowy teren za IV moze troszke wiecej. Strachu nie bylo, ale lajtowo tez nie. Na gran dotarlismy o zachodzie slonca. Okazalo sie ze Andrzej zapomnial czolowki no i oczywiscie nie do konca wiadomo jak schodzic. mialo byc milo, fajnie , szybko tak zeby zdarzyc na kolacje, a skonczylo sie na dwu godzinnym przedzieraniu sie przez kosodrzewine. ale jaka kosodrzewine! szlismy w nocy i byly momenty ze iglaki byly tak geste ze nie widzialem na czym stoje i gdzie ide. a szlismy normalnie po galeziach bez kontaktu  z podlozem w 3 metrowej, pionowo rosnacej kosodrzewinie! czulem sie jak malpa skaczaca w koronach drzew. bardzo surrealistyczne doswiadczenia. po tych godzinach lazenia nagle wynurzylismy sie z gaszczu wprost na sciezke wiodoca do hotelu. na kolacje byly tylko resztki...

2 komentarze:

  1. małpa w kosodrzewinie to nie małpa! :)

    Moje wytrawne oko zauważyło pięknego niebieściutkiego deutera, co to?

    Zazdroszcze tych doświadczeń.

    Mirek - zielona Mirek kuleczka? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no to pierwsze koty za płoty, a jak się sprawują dziaby mistrza? nie wiem czy dobrze widzę ale chyba (na szczęście) nie odwiązałeś tych wygodnych pętli nadgarstkowych :-)

    B.P.

    OdpowiedzUsuń