11 lutego 2009

Ukryte Plany, czyli Monte Pissis 6793m (?)


Teraz czas postawic przyslowiowa kropke nad ¨i¨. Wejscie na te gore planowalem juz od dawna, jeszcze w Mendozie, ale nie chcialem o tym pisac, bo nie wiedzialem czy zdarze i czy starczy mi funduszy. teraz juz wiecie dlaczego sie tak spieszylem na poprzedniej gorze:) nawiasem mowiac, ustanowilem rekord szybkosci w wejsciu na Ojos od strony argentynskiej. Juz jestem rozpoznawalny we Fiambali jako ten co wszedl na Ojos w 4 dni:) hehe Jonson mowi, ze bylo tu sporo mocnych wspinaczy, ale zadnego tak szybkiego:) duma mnie normalnie rozpiera. samotnie od argentynskiej strony weszlo do tej pory ok 10 osob.
Monte Pissis to trzeci co do wysokosci szczyt Ameryki Poludniowej. Jego wysokosc budzi wiele kontrowersji, bo co badania to inne wskazuja dane, raz nawet osiagnal wysokosc ponad 7tys metrow:) znajduje sie gleboko odludnej czesci Puna di Atacama. do basecampu jest tylko 90km droga dla jeepow. oczywiscie mozna sie nia przejsc (o czy myslalem) lub przejchac na rowerze (kilku smialkow) no ale fizycznie nie mam czasu. na szczescie jedzie jakas ekipa jutro do ktorej sie podlacze, dzieki temu zapalce taniej za trasport. Akcja bedzie szybka, mysle ze w 24h od basecampu na szczyt i z powrotem. wlasnie z powrotem... tu sie rodzi klopot. jezeli nikt nie bedzie wracal z tej ekipy 12go to nie mam jak wrocic, czytajcie ide na nogach:) mam nadzieje, ze Jonson na tyle mnie polubil ze jakos ten trasport zorganizuje. w zamian zaoferuje mu reklame w przewdniku ktory kiedys napisze po tym regionie:)
Pissis jest troche tajemnicza gora. pierwsze wejscie, oczywiscie polskie w 1937 r Witolda Paryskiego. potem dlugo nic i natstepne dopiero w 1994r!!! trzeba przyznac ze dziwne jak na tak wysoka gore. Na jej stokach do tej pory przepadlo bez wiesci dwoch wspinaczy (cial nie odnaleziono) co czyni te gore stosunkowo bezpieczna. na Acocnagule przeciez co roku ginie kilkanascie osob. do tego lezy w tak dzikim terenie. zapowiada sie ciekawe.
Przygoda Part 3 czas zaczac:) spodziewajcie sie relacji za 2-3 dni, poterm ruszam juz do Polski
no to znow trzymamy kciuki:)

co trzy najwyzsze szczyty to nie dwa:) jezeli sie uda to juz bedzie COS:)

p.s. jezeli znow pojawi sie sygnal HELP, to uprzedzam, NIE MARTWICE SIE. to oznacza ze mam jakis nieokresolny problem, ktory najprowdopodobniej oznacza brak transportu trzeba sie wtedy skontaktowac z Jonsonem. Rodzice i Polly wiedza co robic;)

21 komentarzy:

  1. dajesz czadu tomas, swietny plan ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm ja bym co do jego świetności się zastanawiała. Chyba zapomniałeś już czym jest choroba wysokościowa i gdyby ktoś teraz przed Tobą postawił wezwanie wejścia w trzy dni na Aconcague pewnie rzuciłbyś się pierwszy?! :)
    Uważaj na siebie bo góra zawsze jest góra, nie ważne czy niska czy wysoka lekceważyć jej nie można.
    Czy jeśli nie znajdzie się transport spowrotem i ugrzezniesz gdzies a samolot odleci masz już w planach przeplynac cały ocean metoda total immersion? Jeśli tak to powiedz nam na jakich wyspach bedziesz odpoczywał, coby wiedzieć gdzie wysłać transport żywnościowy! ;)
    Trzymam kciuki! Jonsonowi powiedz od razu zeby sledził stronke z Twoimi namiarami ze spota:)
    Zapakuj duzo lomito do plecaka na drogę i niech moc bedzie z Toba! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem prorokiem, ale czułem, że coś knujesz...i to nie finish.

    P.S.
    Czytaj uważnie, co pisze Twoja dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tomek !!!!!
    Przestań pić to argentyńskie piwo (chyba jest lepsze od Red bula)bo musi dawać niezłego kopa skoro zdecydowałeś się na trzecią "górkę"
    Przywież go trochę spróbujemy .
    A tak w ogóle jesteśmy pełni podziwu dla tego co zrobiłeś i jeszcze chcesz zrobić.
    Trzymamy za ciebie kciuki.


    Wierzbiccy .

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak jeszcze nie wyruszyłeś na tą kolejną wyprawę to popytaj czy nie mają tam jakiejś mniejszej góry / tak ok. 500 m/ i bliżej Mendozy
    a może jest basen. Ale jak już wyruszyłeś i jesteś zbyt daleko aby się wrócić to życzymy Ci powodzenia i równie udanego wejścia jak na
    poprzednie góry. Sciskamy i całujemy - Babcia i Dziadek

    PS. Czy ten aparat co nadaje "help" może nadawać "taxi" lub "osioł"?
    Oczekujemy na w miarę możliwości częste sygnały.

    OdpowiedzUsuń
  6. :)))) hehehe
    Aparat nie może, ale ja zostałam mianowana nadwornym translatorem i od razu uprzedzam że piątkowy sygnał help będzie oznaczał "dzwoń do Argentyny zamówić dla mnie taksówkę", także proszę z pełnym spokojem podejść do z góry już umówionego sygnału.

    Tomek dzwonił do mnie na chwilkę, już wyruszył, boryka się z grymaśnymi naciągaczami - kierowcami którzy wiozą go przez kompletne pustkowia do podnóży góry.

    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. myślałam, że żartował z 3. górką. wrrrr.

    powodzenia i rozsądku!

    OdpowiedzUsuń
  8. kondycja i zapał godna podziwu. Ja bym na twoim miejscu, po takich wyczynach, nie oparł się wizji leżenia nad morzem, popijania zimnych napoi i zajadania się stekami... no ale pewno dlatego nigdy nie wszedłem na żadną wyższą górę ;-)
    btw, nie zazdroszczę twoim stopom
    powodzenia

    Brat P. i A.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmmm, jak by to skomentować..... może "szczytofil"?!

    Pozdro i powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  10. rejony ponad 6000 tysięcy to Twój rewir widzę :))) Pięknie, pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tomku...robisz wrażenie. Wydaje się, że im jesteś wyżej, tym Twoja twarz jest bardziej:-)))
    Rób swoje...

    Pozdrawiamy

    P.S.
    Tylko nie uznaj, że po Monte Pissis masz jeszcze tak dużo wolnego czasu a do Peru jest całkiem blisko i 4-ty w Ameryce płd. summit of Huascaran jest w twoim zasięgu.

    OdpowiedzUsuń
  12. to już?? cholera to się działo tak szybko, że wyszedłem zrobić sobie kawę a tu po ptokach ;-))

    OdpowiedzUsuń
  13. Znowu jesteś na szczycie!!!! Widzimy Cię! Ale masz parę, w taki tempie to może na Górę Bukową ale na tej wysokości- niesamowite!czekamy teraz aż bezpiecznie zejdziesz i w końcu wrócisz na łono stęsknionej rodziny:):):) MM i TT

    OdpowiedzUsuń
  14. moze Tomek postanowil postawic poprzeczke wyzej i zaczal biegac po tych gorach :)
    gratulacje!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Mamy nadzieję, że na tym kontynencie nie ma już 6-cio tysięczników,a poza tym tempo tak duże,iż jest podejrzenie że ta góra jest dużo
    niższa / przynajmniej o połowę/ niż to podają encyklopedie. Pomimo tych wątpliwości szczerze gratulujemy i oczekujemy na twój przyjazd do
    domu. Nie spóżnij się na samolot to tak na wszelki wypadek gdybyś znalazł jeszcze jakąś górę, którą należałoby zaliczć. Usciski i całusy
    Babcia i Dziadek

    OdpowiedzUsuń
  16. Tomek oczywiscie gratulujemy!!!! Cale szczescie ze nie jestes w Himalajach .bo Twoj powrot o czasie bylby malo prawdopodobny.
    Sciskamy mocno Wierzbiccy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Heeej :))))
    To juz chyba dopiales swojego! :) Czekamy teraz na fotorelacje! :)
    Pozdrawiamy - Djud i ja :)

    OdpowiedzUsuń
  18. kurde!!!Ja Cię kiedyś nosiłem na plecach( Pięć Stawów,Świstowka Morskie Oko itd..itd..)teraz chyba Ty mnie ponosisz i jakoś zmotywujesz ?:):)UWAŻAJ ostatnie metry są naprawdę bardzo trudne.Uściski i .........MM i TT

    OdpowiedzUsuń
  19. jestem pod wrażeniem:):) ale nie dziwi mnie bo jesteś bardzo ambitny:)szacun:):):) uważaj na siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  20. To teraz po zrealizowaniu i tak, jak już wiemy z góry ukartowanego programu wyprawy spokojnie, stopniowo wyłączaj te swoje pod i nad "silniki" tak, abyś dostosował swoje tempo życia do tempa przeciętniaków. W przeciwnym razie będziesz miał nikłe szanse na wymianę wrażeń a może nawet na zwykłe pogadanie.
    Nie skazuj się na życie tylko wśród guanako i lam, wracaj do swoich.

    Pozdrawiamy
    Urbańscy

    P.S.
    Chyba już Wszyscy z niecierpliwością czekają na relacje.

    OdpowiedzUsuń
  21. Hmmmm... obawiam się, że Twój organizm totalnie zwariował. Czy Ty umiesz jeszcze funkcjonować na zwykłej (czyt. niskiej) wysokości?! Już niedługo będę mógł się chwalić, że mieszkałem kiedyś z Yetim (lol). A tak na poważnie to mega szacun! Wiedziałem, że to zrobisz. Ale nie przypuszczałem, że w takim stylu!!! (3 w 1). Jeszcze raz wielkie gratulacje! Szczęśliwego powrotu!

    OdpowiedzUsuń