11 sierpnia 2009

Chillout w Chang Mai



Udalo nam sie wreszcie opuscic Bangkok. Noca dojechalismy do Pitsnulok i nastapil maly podzial. Aga z Luisem w ramach oszednosci spia na stacji ja z Patrykiem jak ludzie w hostelu:) Nastepnego dnia z opoznieniem spotykamy sie w Sukotai. To chyba najbardziej znane zabytkowe miasto Tajlandi. Pierwsza prawdziwa stolica Tajow. Bierzemy rowery i jeszcze przed przyjazem Agi i Luisa robimy maly rekonesans. Znajdujemy jedynego nie platnego budde przy ktorym potem cwiczymy lewitacje w powietrzu uwieczniona zreszta na zdjeciach.
Samo miasto nie powala. Podobne do wczesniejszej Ayutai tylko wieksze i slonie nie chodza po ulicy. Wieczorem wlaczyli lampy podwietlajace wszystkie zabytki. Ponoc robia to tylko w soboty. Nie moglismy wiec przegapic okazji "zbrukania" zabytkow, czyli naszego tradycjnego zwiedzania noca bez oplat za wstep. Razem z dwoma przyapdkiem poznanymi hiszpanko-boliwijkami pojechalismy w deszczy do oddalonego kilka kilometrow wielkiego siedzacego buddy. Niestety brama skutecznie uniemozliwia zrobienie nawet zdjecia temu olbrzymowi. No trudno. Przynajmniej zmoklismy i pojedzilismy w nocy po lesie:)

Nastepny dzien to autostop do Chan Mai. Udalo sie chod przesiadalismy sie kilka razy, ale na koniec mielismy okazje przejsc sie po takim prawdziwym tajskim targu.Patryk nawet kupil koszukle, bo do tej pory mial jedna od przyjazdu. Byla biala, teraz juz nie:) noca juz znajdujemy hostel. ceny jak w bangkoku,ale mamy dodatkowo wi-fi, mozemy sobie robic kawe i herbate ile chcemy i najlepsze, rowery i skutery do woli za darmo:)

W chang mai oprocz tego ze jest to baza wypadowa na bardzo popularne hill tribe trekking, czylinic innego jak odwiedzanie , "prawdziwych" gorskich plemion, ktore sa jeszcze nietkniete cywilizacja, ale codziennie wpada tam tysiac turystow, to jest rowniez miejscem gdzie robi sie kursy masazu tajskiego czy gotowania. Niestetety nie mamy na to ani czasu ani pieniedzy. Oprocz tego nic tu nie ma, jest mnostwo farangow ale za to przyjemny chill out:) Tej samej nocy spotykamy sie znow z Rudim i Fiona grajac w tajkim barze w rozne barowe gry. Z rozym skutkiem.

W sumie jednak cos jest w tym miescie. na przyklad ZOO ktore zwiedzamy caly nasteony dzien. Wzielismy rowery z hostelu. Jeden amerykanski, drugi tajski, trzeci nalezal do goscia ktory przyjechal na im z kambodzy, a czwarty byl z pierwszej wojny swiatowej.naprwde.
Zoo, chyba jedno z lepszych w jakim bylem. JEst ogromne i ma sie wrazenie ze to zwierzeta Cie ogladaja a nie odwrotnie:) arakcja Zoo jest Snow Dome, gdzie mozna zobaczyc prawdziwy snieg! niewiarygodne. dla Tajow to niezla gratka:) Bylo troche smiesznie a miejscami troche strasznie. Tukan ugryzl Luisa w palec. To bylo smieszne. Wieczorem bawilismy sie na Reagge street, gdzie pelno malych barow gra muzyke reagge wlasnie. byl akurat koncert jakiegos tutejszego zespolu. Covery reagge da sie zrobic chyba z kazdej piosenki:)

Dzis tylko ja sie zmobilizowlem i rana ruszylem "wspiac sie" na najwyzszy szczyt Tajlandi. wspinaczka z grubsza wyglada tak, ze wypozycza sie skuter i wjezdza sie droga na sam szczyt. Z racji tego ze lubie sobie urudniac rzeczy, to moj skuter nie mial lusterka, nie dzialal predkosciomierz i caly ledwo trzymal sie kupy. w polowie zabrkalo mi paliwa, wiec lapalem stopa na sama gore i o dziwo udalo sie. mgla, leje, ale jednak jest to srodek jungli. Mialem sobie zrobic trening wiec zbieglem na dol 15km do najblizszego skrzyzowania. Myslalem ze z widokow nici, ale miejscami mgla podnosila sie i odslaniala ogromne pasmo gor pokrytych jungla. do tej pory to byla najbardziej mistyczna czesc wyjazdu. Tam sobie bieglem i patrzylem na te gory i jungle... pieknie:)

W miedzyczasie reszta wstala i pojchali do pobliskiego Watu. ze na rowerach bylo za ciezko, to zostawili je przy zoo i pojchali stopem. Swiatynia okazala sie nie wypalem, za to w drodze powrotnej zazyli kapieli pod wodospadem. wrocili zadowoleni:)

ja na swoim skuterku w miescie dokonywalem cudow zeby nie stracic zycia. przyznam ze nie mialem takiej adrenaliny jeszcze podczas tego wyjazdu.

jutro ruszamy do Laosu. tam bedzie juz gorzej z netem, ale pewnie sie gdzies znajdzie:) Moze macie jakies pytania?:) Mial byc tu rainy season i owszem czasem pokropi, ale wogole to nie przeskadza, ba nawet wprowadza troche orzezwienia.
Pozdrawiamy wszystkich czytajcych i nie tylko:)

8 komentarzy:

  1. a na pierwszym zdjęciu jest reklama walk kogótów? a widzieliście na żywo? pozdro!
    B.P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Skuterek rzeczywiście gigantyczny nie był:)jazda takim "rzęchem" po zatłoczonych ulicach, gdzie pewnie jeździ się "jak kto czuje"- można sobie wyobrazić! Buziaczki
    MM i TT

    OdpowiedzUsuń
  3. W nawiązaniu do wycieczki w ZOO -"Było trochę śmiesznie a miejscami trochę strasznie"- to co było to "strasznie",bo co śmieszne to wiemy. Dobrego humoru i pozdrowienia dla wszystkich podróżników.
    C.Jadzia

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedawno dobiłem na ten blog i stanę się myślę regularnym czytaczem i pisaczem. Pozatym właśnie czytam Kapuścińskiego i trochę się mi to w głowie przeplata. Zazdrość bierze... A przyjeliście jakieś szczepionki?? Tak sobie pytam.. Obecnie jestem na urlopie, ale wracam w piątek. Rozumiem ,że na smsy odpisujesz tylko WWO. Szczegóły z kraju na południe od Bajkału to raczej na email bym Ci skrobnął... A możesz wrzucać jakieś krótkie filmiki na tego picassa?? Albo gdzieś? Youtube?

    OdpowiedzUsuń
  5. żadna góra nie umknie Twojej uwadze! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bzzz bzzz bzzz...out of order...

    OdpowiedzUsuń
  7. szczepionki owszem bralismy. dur brzuszny, wczesniej jzu mialem na tezec i blonnice, i wzialem na wzw b bo na wzw A juz nie zdarzylem sie zaszczepic.choc warto. najlepiej kontaktowac sie mailem.zawsze chetnie odpisze i chetnie poczytam inne historie;) kowalski85@gmail.com
    filmiki to wrzuce moze w pozniejszym czasie.
    obecnie jestesmy w laosie i ruszamy na slynnego vang vieng. slynnego ze splywu oponom po rzece,ale o tym pozniej;)pozdrawiam wszystkich!

    OdpowiedzUsuń
  8. W tej korespondencji tak dużo zdarzeń, niekiedy
    chyba niebezpiecznych, że oczekujemy na wiadomośc
    - w tym tygodniu wystawiamy ciała na słońce i
    odpoczywamy - Tomek zwolnij trochę. Pozdrawiamy całą ekipę. B i D

    OdpowiedzUsuń