17 lipca 2009

Genova, ti amo!


Jak na prawdziwego podroznika przystalo, pierwsze co zrobilem to pomylilem... lotniska. bylem pewny ze mam lot z krakowa okazalo sie ze z katowic. dramtyczny wysig z czasem, poscig w wykonaniu mojej mamy niczym z filmu, ale dojezdzamy za pozno o 3 min!check in zamkniety...na szczescie samolot opoznil sie 10min i po drugim telefonie kierownik wizzair zgadza sie mnie wpuscic. ale stres!
potem tylko noc na lotnisku w milanie, pociag i juz jestem w slonecznej Genui! wrocily wszystkie erasusowe wspomnienia! spotykam sie ze starymi znajomymi, wieczorem dojezdza Luis, Aga, Dominiczka sa juz na miejscu. Dwa dni spedzamy na przypalaniu sie (bo opalaniem tego nie mozna nazwac) i imprezowaniu, przedwczoraj na dachu z widokiem na cale wybrzeze, wczoraj u naszej starej wspolokatorki Sherri. Dzis jedziemy juz do Mediolanu i jezeli Airbus nie sprawi problemow jutro rano ladujemy w Bangkoku. tam sie dopiero zacznie!
Nasi facebookowi znajomi chca czytac bloga i prosza zebym pisal po angielsku. Co wy na to? raczej czasu na pisania w dwoch jezykach to chyba nie bedzie:/
Dzieki za komentarze, mam nadzieje ze za te kilka miesiecy nadal ktos cos napisze:)
Pozdrowienia od calej ekipy



7 komentarzy:

  1. wow jak zobaczyłam te foty to przypomniał mi się mój wyjazd z Monią do Ciebie:) to był czas...the best:*:*:*:*:*:*:*:*pozdrowionka:*

    OdpowiedzUsuń
  2. nie marnujecie ani chwili ;) chyba spokojnie damy radę z angielskim,jakby co nawazjem sobie przetlumaczymy ;) spokojnej podróży do Bangkoku ! pozdrowienia znad Bałtyckiego Morza
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie pisz po angielsku, my, trójmiejscy wyjadacze damy sobie radę, jesteśmy w końcu zaprawieni w corocznych bojach z anglojęzycznymi turystami. ;D Podejrzewam, że nawet komentować po angielsku się wszyscy zgodzą, coby była integracja. :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. zaczęło się nieźle, ciekawe jak bangkok wam się podoba. słyszałem że już smak pierwszych karaluchów poznałeś? to dziwne bo my nigdzie nie widzieliśy żeby sprzedawali takie jedzenie...
    chyba na mnie spadnie obowiązek tłumacenia wpisów dla całej rodziny, coż jakoś znajdę czas :-) pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  5. wow, ale początek :) normalnie takiego rozpoczęcia, to by nawet Tolkien nie wymyślił, ze swoją zdolnością do fantazjowania :) a co do 3city, to więcej jest u nas germańskich kobiet w wydaniu Petry, ale z tym łongielskim to ino damy rydy :)
    MaciejKa

    OdpowiedzUsuń
  6. Maciejku mój, ja Ci chętnie z angielskiego potłumaczę w razie gdybyś lenia złapał. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. english or italian please... :D :D :D

    OdpowiedzUsuń