20 lipca 2009

Bangkok Crazy Crazy!



Szalenstwo. Pierwsze slowo które przychodzi na mysl kiedy wyladuje się w centrum Bangkoku. Ulica Kao San ,na ktorej kreci się caly interes turystyczny , to taka szalona wersja zakopiańskich krupowek. Moza to kupic oprocz standardowych tajlnadzikch pamiątek, rowiez pamiątki z każdego innego kraju.można wyrobic sobie nielegalny dowod, karte ISIC a nawet dyplom ukończenia Oxfordu! Można kupic Male piwo Chang za 100 tajlandzkich Batow a knajpka wyzej sprzedaje dwa duze Changi w cenie jednegoJ za 80. Wreszcie można zjesc kiełbaski, rozne dziwy na patyku no i jest cale stoisko z… insektami. Pierwszy na ruszt poszedł karaluch (wysysa się odwlok), potem świerszcz (odrywa się nozki, ale Aga zjadla wszystko bo nie wiedziała) no a na koniec dwa rodzaje larw.pierwszy jak kiepskie frytki, drugi… był tak ohydny ze cudem nie zwróciłem. To był mój pierwszy i ostatni raz gdy zjadam robaki. Luis za to zjadl cala torebke larw. Ochyda.
To była pierwsza noc, ledwo przylecieliśmy do Bangkoku, znaleźliśmy maly, obskurny hostel w bocznej ulicy za 1,6 euro na glowe i wpadliśmy w wir szaleństwa.
Caly nastepny dzien odczywalismy Jet Lag;) przypadkowo napotkana Pani oswiecila nas, ze jest special Day, obniżki na low sezon, wszystko za darmo, tuk-tuk za 10B, daliśmy się skusic. Czy nas oszukano ciezko powiedziec. Fakt ze musielismy odwiedzic kilka sklepow z graniturami (kierowcy dostaja komisje za zawiezienie tam turystow) ale zwiedziliśmy wieksza czesc bankoku z jego świątyniami i posagami buddy w roznych możliwych pozycjach. Jest budda siedzący, budda lezacy
(największy w tajlandi).budda stojacy, golden budda, lucky budda i pewnie jeszcze ze 100 innych. Niektóre swiatynie buddyjskie (Wat) robia wrazenie, ale poki co trudno się przestawic na tak obca architekture. Kupilismy już bilety na Ko Tao za dwa dni (super okazyjna cena, czyli zrobli nas w konia) , jedziemy tam z moimi znajomymi którzy przyjada do Bangkoku za 2 dni.
Odwiedzilsmy tez największy ponoc na swiecie targ gdzie można było naprwde chyba kupic wszystko. Ja poprestalem na skorzanych japonkach i rzemyku, aga z Luisem kupili osmiornice na patyku J
Noca odwiedziliśmy Patpong czyli dzielnice sex turystyki. Nie mogliśmy odmowic sobie obejrzenia największej tutejszej atrakcji Ping Pong show. Proszę teraz uzyjcie wyobrazni i zastanowcie się co kryje się pod tytulami “spektakli”: smoking, shooting ballons, changing water… ja powstrzymam się od szczegółowego opisu.
Dzisiaj pływaliśmy kanalami, chodziliśmy po Chinatown, gdzie dziwne stworzenia można było wyłowić z akwarium i zjesc, spacerowaliśmy po dzielnicach gdzie nie spotkaliśmy zadnego Faranga (białego) , były tez parki i place gdzie ludzie masowo cwiczylu Tai Chi przed wizerunkiem krola. Ciezko to wszystko ograna. Dzialo się jeszcze duzo wiecej w ciagu tych trzech dni, ale to trzeba przezyc i zobaczyc na wlasne oczy!


Nastepna relacja z rajskiej wyspy.


Next stories in english:)

15 komentarzy:

  1. wszystko pięknie ładnie cacy :) moja zdolność do wyobrażania może nie jest jakoś specjalnie potężna, ale podróbki wszystkiego, wszędobylskie promocje (kup 2 robaki, 11 dostaniesz gratis), książkę "budda na 1001 sposobów", smoking i shooting ballons w wersji erotic jestem w stanie sobie wyobrazić, ale za nic nie wiem jak wygląda changing water! Misiek pomóż, możę Ty coś wymyślisz :P
    MaciejKa

    OdpowiedzUsuń
  2. zdjecia nam ukryłeś Tomku ;)naprawde niesamowicie czyta sie realacje z takich miejsc,szczegolnie ze co chwila jestescie gdzie indziej.Lepszej turystyki nikt nie wymyslił.Kusi zeby do Was dołączyć.3majcie sie dzielnie ! p.s. a znależliscie pamiatki z ojczystych stron ;)?
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ukrył :) kliknij tylko odpowiednij link Misiek :P ano właśnie, a jakaś muszla znad morza naszego, z napisem: JASTARNIA 2008 się znalazła?:)
    MaciejKa

    OdpowiedzUsuń
  4. Krejzi, krejzi ;) Tak dalej! ;)
    pn.

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniale :)) odtwarzam w pamieci filmy krecone w Bangkoku i staram sie Was tam sobie wyobrazic :) niech zyje szalenstwo !! :)))))

    OdpowiedzUsuń
  6. hehe :) Karaluchy...w tarifie tez mam ich stosunkowo duzo wiec napisz w nastepnym poscie jak sie je przyotowuje to moze przejde na diete a'la cucaracha :)
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  7. no niezle niezle:)my karaluchow nie jedlismy:)ciekawa jestem czy fotki z Koh Tao beda podobne do naszych:)koniecznie wybierzcie sie na nurkowanie!!!i uwazajcie na rekiny;))czekamy z niecierpliwoscia na kolejna relacje:)
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  8. zdjeca rewelecja a to dopiero poczatek:) ale wiesz u mnie tez calkiem crazy ... z rana serwuje english breakfast a z wieczora kelneruje :):):) a od weekendu zaczyna sie manchester jazz festival:)

    pozdro pozdro ziom ;)

    beno

    OdpowiedzUsuń
  9. foty zapierają dech w piersiach:)SUUPPEERRRR!!!! i te wszystkie atrakcje:P:P:P bawcie się dobrze:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystko pięknie ładnie, Tomku, ale robale - ohyda :)) buziaki i bawcie się dobrze :*

    basia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Synku, wiemy że zawsze lubiłeś mięsko, ale bez przesady!!!:)))MM iTT

    OdpowiedzUsuń
  12. halo kapitanie:) Wlasnie znalazlam chwilke czasu na przeczytanie Twojego boga!!( w koncu) Mysle ze zaczelo sie niejgorzej:))))))Mysle o Was i tesknie!
    Pzdr Londynskei Kala

    OdpowiedzUsuń
  13. Halo halo! naprawdę zabawna ta relacja :) wiele rzeczy już widziałem, na wyobraźnię też raczej nie mogę narzekać, a mimo wszystko "dziwy na patyku" trudno mi sobie zwizualizować... hehehe
    wielkie pozdro dla całej ekipy i oby tak dalej!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. heheh jak tu aktywnie;p niech bedzie dowód że i ja czytam;p Ciekawe informacje, zwłaszcza o Ping Pong bo ze Luis zje kazde obrzydlistwo to wiadomo;)changing water hmmmm Maciejka ma racje ze troche ciezko to sobie wyobrazic. czy to cos w stylu drinking beer ale not using mouth?? z wiaderka do wiaderka??;p heheh obrzydliwe Czy Aga tez zafundowala sobie obejrzenie takiego spektaklu??
    Powodzenia!!!
    Karol O.(to takie nowe pseudo jak Londyńska Kala;p)

    OdpowiedzUsuń
  15. no i nadal nikt mnie nie uświadomił, co to jest to changing water!!!! napisałem nawet do SMWCW (Stowarzyszenia Młodych Wielbicieli Changing Water), ale oni mi odpisali, że takie informacje są dostępne tylko dla członków i to przez duże CZ :)
    MaciejKa

    OdpowiedzUsuń