9 listopada 2009

KL Melakka KL

Znow w Kuala Lumput tym razem na zlocie studentow turystyki:) Z roznych powodow w tym samym czasie spotkalem sie z moimi studenckimi znajomymi w stoloci Malezji. Najpierw byla Marta, Slawek i Dawid z ktorymi siedzielismy w altance pod Petronas Towers probujac zrobic zdjecia symultnaniczne z 4 aparatow:) Potem przyjechala Magda i Justyna i osiedlismy sie w Chinatown wyprowadziwszy sie od mojej zwariowanej host (ktora btw. sprzedala mieszkanie i rusza wkrotce w szalona podroz)
Wbrew pozora za wiele tu do zwiedzania nie ma. Mozna wejsc na most laczacy dwie petronas towery, co nam sie nie udalo bo trzeba rano wstac zeby bilety zarezerwoac;) mozna isc do jakiegos muzeum, ale zadnego spektakularnego, mozna isc do ogrodu orchidei ale to troche daleko, mozna jechac do Batu Caves. Tam pojechelm z Justa i nasza host zeby zobaczyc ogromne jaskinie a w srodku  indyjska swiatynie i biegajace malpy. troche zaniedbana i dziwnie to wyglada taka jaskinia z cementowym dnem i kolorowymi figurkami dookola, ale hindusi tlumie tu przybywaja sie modlic, wiec cos w tym musi byc:) Zjedlismy calkiem niezly hinduski przysmak, taki jakby baton o smaku kokosa, cos jak rafaello. Z niewiadomych tylko przyczyn jest caly w kolorze żażasty róż,
Najlepsze i tak sa Petronas Tower wieczorem. Oswietlone wygladaja naprwde niesamowicie. tylko siedziec, patrzec i robic zdjecia dopoki ochrona Cie z parku nie wywali.

Z Justa udalismy sie jeszcze na krotki wypad do Melakki. Miescie z dluga historia i najwieksza chyba mieszanka kulturowa na swiecie. Jest tu ulica gdzie doslownie obok siebie stoja chinska swiatynia, meczet, indyjska swiatynia i kosciol katolicki. i spaceruja sobie Ci roznowiercy obok siebie, az dziwne ze ktorys sie nie pomyli i wejdzie do obcej wiary (wiara po poznansku - ludzie, dwuznacznosc zamierzona;)
Paradoksalnie najwieksza atrakcja Melakki jest chinatown i handlowa ulica gdzie sprzedaja chinski kicz wszelkiej masci. Na wzgorzy stoja ruiny kosciola ktory zmienial wlascicieli od holendrow przez portugalczykow az do anglikow. jest sporo muzeow. wybralismy sie do jednego polecanego przez naszego hosta. muzeum to nie bylo chyba aktulizowane od kilkudziesieciu lat, eskponaty troche zakurzone, no ale gdzie mozna jeszcze zobaczyc egzemplarze latawcy z calego swiata?

A propos hosta to trafilismy na ciekawego jegomoscia. Fascynat herbaty, ktory porwadzi kursy parzenia tego chinskiego trunku, dziala w jakims herbacianym stowarzyszeniu ,a caly jego sklepik to rozne garnki i garnuszki oraz dwie statuteki golfisty - na sprzedaz:) Troche pogaworzylismy przy 15 filizaneczkach herbaty i poszlismy zwiedzac Melakke. Yee Tee bo taka ma ksywe, daje swoim gosciom klucze i caly dom na uzytek ,sam z zona mieszka w swoim teashopie.
Melakka ma zdecydownie wiecej wyrazu niz Kuala Lumpur. duzo tu pryatnych galeri sztuki, przytulnych kafejek i oswietlonych chinskimi lampami malych uliczek. gdyby nie uliczny konkurs karaoke, mozna by tu odpoczac;)

Po trzecim juz z kolei przyjezdzie do KL rozstajemy sie z Justa spedzajac jeszcze noc w najgorszym chyba do tej pory hostelu gdzie mieszkancami byly szczury oraz ulubiency backpackerow - bedbugs. Magda pojechala juz na Samatre, Justyna leci do Kambodzy , wszyscy i tak spotkamy sie  w Australi:)
A ja? myslem co zrobic ze soba przez najblizsze dni. Rozne zbiegi okolicznosci sprawily ze lece na Filipiny:) nie planowalem odwiedzenia tego kraju, ale zapowiada sie naprwde ciekawa przygoda. malo tam turystow, a atrakcji sporo: wulkany, jaskinie, rzeki, jungla, nieskazitelne czyste plaze, skaly, przyjazni ludzie a przy tym pyszne jedzenie i tanio, tanio, tanio.
zatem kolejna relacja  z Filipin. dzikuje za maila rowniez tym nieznajomyml;)
Pozdrawiam

p.s. wiekszosc zdjec made by Justyna R.;)

2 komentarze:

  1. Nie jaką masz częstość odpisaywania maili, ale sprawdzam 2 razy dziennie i nie moge sie doczkac. Chyba,ze nie dostales maila od kolegi , po ktorym sie juz nie spodziewales ze napisze. Moze jest jakas kolejka? A tak wogole to czyta sie Ciebie jak dobra ksiazke i jeszcze foty.
    Pozdro
    PS. Mysle ze nie tylko dla mnie to jest niecodzienne oderwanie od rzeczywistosci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powodzenia Tomku na filipinach ! to moze sie okazac jedno z ciekawszych miejsc całej podroży ;)

    pozdro 600 znad Bałtyku

    OdpowiedzUsuń